Można teoretyzować na temat coachingu, przedstawiać narzędzia, systemy działania, uczyć się zachowań właściwych coachowi. Jednakże prawdziwą moc jego oddziaływania można poczuć dopiero wtedy, gdy siądzie się na fotelu jako klient i usłyszy kilka dobrych pytań wywołujących rewolucję w głowie i sercu. Ważne, by wiedzieć, iż coaching nie jest doradztwem. Coach nie daje gotowych rozwiązań. Coach ma pytania, klient odpowiedzi.
Istnieją tysiące definicji coachingu. Poniżej definicja, która wyklarowała się w trakcie jednej z sesji prowadzonej przez nasz zespół, oparta na bezpośrednich doświadczeniach jednego z klientów:
Coaching jest jak autoprzeszczep.
„Gdy rozmawiasz z przyjaciółką o tym, co chciałabyś zrobić i ta przyjaciółka mówi: „tak, tak zrób to”, to możesz pomyśleć „tak tylko przytakuje”. Gdy zaś powie „nie, nie rób tego”, to możesz pomyśleć „pewnie nie wie, co mówi, więc nie muszę jej słuchać”.
Zaś, gdy rozmawiasz z coachem, to on nie mówi, co masz zrobić a czego nie robić, niczego nie doradza, tylko zadaje pytania. SAM musisz nabrać pewności, który pomysł jest dobry i jak dojść do wybranego celu – i TO jest jak autoprzeszczep. Nie odrzucisz łatwo tego, do czego sam siebie przekonałeś.
Poza tym, gdy dostaniesz szpik od obcego dawcy, to istnieje duże ryzyko, że się może nie przyjąć i organizm go odrzuci, a gdy dostaniesz szpik pobrany bezpośrednio od Ciebie, to jest prawie 100% szansa, że się przyjmie :-)”